Wersja audio:
„Boleść Matki” była tematem kolejnego Jasnogórskiego Wieczoru Maryjnego w ramach cyklu „Moja Mama jest Królową”.
Spotkania stanowią ważny etap w Jubileuszowym Roku 300-lecia koronacji Cudownego Obrazu Matki Bożej. Stanowią też okazje do refleksji nad znaczeniem królowania Maryi w naszych sercach i w naszej Ojczyźnie.
Wieczory Maryjne odbywają się 8 dnia każdego miesiąca, bo właśnie 8 września 1717 roku miała miejsce koronacja częstochowskiego wizerunku. Zapraszam do wysłuchania audycji przygotowanej przez Radio Jasna Góra, pod redakcją Izabeli Tyras.
„Jestem szczęśliwa, że mam wiarę, że mam Boga, któremu mogę zaufać, który mnie prowadzi do siebie, a Maryja jest Matką i Królową, Ona uczy mnie swoim przykładem, a kochać to znaczy być z drugim człowiekiem szczególnie cierpiącym” – mówiła Teresa Kopka, terapeutka uzależnień, podczas 6. Jasnogórskiego Wieczoru Maryjnego, który odbył się pod hasłem: „Boleść Matki” w sobotę, 8 kwietnia w ramach cyklu „Moja Mama jest Królową”.
O tym, jak odnaleźć Miłość i godność oraz wieścić radosne i szczęśliwe życie nawet wtedy, gdy w dzieciństwie doświadczyło się odrzucenia przez matkę albo ojca czy później niechlubnych wydarzeń, przekonali się ci, którzy przybyli na audiencję do Królowej 8 kwietnia. Najpierw uczestniczyli oni w Mszy św. celebrowanej o 18.30 w Kaplicy Matki Bożej, a następnie w Bazylice Jasnogórskiej Agnieszka Porzezińska, scenarzystka filmowa i dziennikarka, rozmawiała na temat „Boleść Matki” z o. Marcinem Ciechanowskim, paulinem, i Teresą Kopką, terapeutką uzależnień.
W tym miejscu warto przypomnieć, że Jasnogórskie Wieczory Maryjne odbywają się każdego 8. dnia każdego miesiąca, ponieważ 8 września 1717 r. odbyła się koronacja wizerunku Matki Bożej (główne obchody jubileuszu 300-lecia koronacji Cudownego Obrazu zaplanowano 26 sierpnia 2017 r. z udziałem Episkopatu Polski na Jasnej Górze). Patronat honorowy nad wydarzeniem objęli: Konferencja Episkopatu Polski, Polskie Towarzystwo Mariologiczne i o. Arnold Chrapkowski, generał Zakonu Paulinów. Organizatorem spotkań jest Kuria Generalna Zakonu Paulinów i Klasztor Jasnogórski, a patronem medialnym – Tygodnik Katolicki „Niedziela”.
To spotkanie, a właściwie świadectwo wiary, ufności i miłości o. Marcina i pani Teresy oraz osób zebranych tego wieczoru na Jasnej Górze, było szansą, aby zobaczyć w tajemnicach życia Najświętszej Maryi Panny własne trudne doświadczenia, własną wiarę, zaufanie Bogu i to wszystko, czego nie rozumiemy, oraz zastanowić się, co dla każdego z nas znaczy królowanie Maryi w sercu oraz naszej Ojczyźnie.
Pierwsze i najistotniejsze jest to – jak mówił o. Marcin Ciechanowski – że „Bóg nie kocha nas za to, co mamy, ale za to, że jesteśmy, a nie jacy jesteśmy”. On pragnie być z nami i kochać nas. Dlatego pozostał w Eucharystii i Słowie Bożym, gdzie „jest pisane o tym, co było, a także to, co powinno się dziać”. To Słowo Boże daje pewność, że obok krzyża na Golgocie stała Matka i tak jak nie opuściła Jezusa, tak samo jest z każdym człowiekiem cierpiącym. Ewangelia podpowiada, że w sytuacji jakiegokolwiek bólu ludzkie oczy powinny spoglądać na krzyż i zrobić to, co uczynił Jezus, czyli zobaczyć Matkę.
„Podstawowy problem jest taki, że nie wierzymy, że Ona jest, bo cierpienie zamyka” – wyjaśniał o. Ciechanowski, a wiara rodzi się ze słuchania. Stąd zatem zachęcał: „To Słowo mówi – uwierz, otwórz oczy i zobacz, że obok krzyża stoi Matka. Najważniejsze i najpiękniejsze jest to, że Maryja nie opuszcza w takich doświadczeniach, jak cierpienie i krzyż, więc jest to Królowa, Matka, ale też przyjaciel, który nie odchodzi. To jest wielka tajemnica Boga i Maryi. Ona godzi się na śmierć Syna, nie chroni Go za wszelką cenę, a ostatecznie bowiem droga krzyżowa kończy się zmartwychwstaniem, droga przez cierpienie wiedzie do chwały. Ta, która zaufała Bogu, choć nie rozumiała, ale przyjęła, jest przewodniczką dla ludzi, wskazówką, aby wreszcie nasza religijność przerodziła się w wiarę; wiarę będącą taką ufnością wobec Boga, że pozwala na wszystko, tak jak zrobiła Maryja czy Abraham, który uwierzył wbrew nadziei, wiarę ufną i wolną od lęku”.
Prawdę, że Bóg dopuszcza cierpienie i z tego wyprowadza dobro, potwierdza Teresa Kopka. Sens cierpienia odkryła ona po latach, cierpienie właśnie doprowadziło ją do otwarcia na nowe życie. Oprócz tego, że jest terapeutką uzależnień, jest również alkoholiczką, która spotkała Chrystusa na dnie swojego alkoholowego piekła. Program 12 kroków był dla niej źródłem nowego życia. Po pierwsze, przyznała, że jest bezsilna wobec alkoholu i przestała kierować własnym życiem – to był właśnie ten mur, o którym wcześniej mówił o. Ciechanowski. Ogłosiła więc całkowitą kapitulację. Wobec tego, że sama nic nie była w stanie zrobić, pozostało tylko uwierzyć, „że siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie”. Tą siłą był dla niej Bóg. Uwierzyła w sytuacji zagrożenia życia, przebaczyła Stwórcy, ludziom i sobie, a lektura Biblii przywróciła jej godność, godność kobiety, człowieka, córki. Słowo Boże, czyli przypowieści o synu marnotrawnym czy o jawnogrzesznicy, było tą mocą, dzięki której nastąpiło jej przebudzenie duchowe, że można inaczej, że jest kochana i sama kocha, a wcześniej nie miała miłości, ale za to wielką dziurę w sobie. Dziś jest człowiekiem bardziej akceptującym cierpienie. Dlatego podkreśla: „Każdy czas jest dobry, by zmartwychwstawać, z grzechu powstawać, jak tak ona, po 18 latach życia w związku nieślubnym nawróciła się i bardzo pragnęła czystości ciała. Wtedy modliła się przez wstawiennictwo Maryi i św. Józefa i jej wołanie zostało wysłuchane oraz trwa do dziś. Teraz jest przekonana, że nie da się uwierzyć raz na całe życie.
Pozostaje więc każdemu z nas uwierzyć Bogu, porzucić własne starania czy plany i ofiarować Mu to, co najcenniejsze otrzymaliśmy z Jego ręki – życie i miłość, oddać Mu czas, czyli po prostu być z Nim i słuchać Jego słów. Tylko tyle i aż tyle… A to, jak pokazuje szósta już dysputa jasnogórska, przemienia ludzkie istnienie.
Beata Pieczykura www.niedziela.pl ***Na kwietniowe spotkanie przybyli parafianie z Sanktuarium Jasnogórskiej Matki Kościoła we Wrocławiu oraz Sanktuarium Matki Bożej Leśniańskiej z Leśnej Podlaskiej.
Mszy św. o godz. 18.30 w Kaplicy Cudownego Obrazu przewodniczył ks. prałat Stanisław Kozieł, proboszcz par. św. Floriana w Żywcu-Zabłociu.
Słowa powitania skierował o. Mariusz Tabulski, definitor generalny Zakonu Paulinów: „W rocznicę 300-lecia koronacji przybywamy na to miejsce, żeby stanąć przy Maryi i podziękować za Jej królowanie w naszej Ojczyźnie, w Polsce, i również w naszych sercach. Dzisiaj rozważamy tajemnicę Jej stania pod krzyżem, Jej królowania razem z Jezusem Chrystusem Królem na krzyżu. To chyba najpiękniejsza i najprawdziwsza tajemnica obecności Maryi w tym miejscu, w naszych dziejach i również w historii zbawienia, którą Bóg czyni w życiu każdego z nas”.
„Cierpienie to problem, który nurtuje każdego człowieka, każdego czasu, każdej epoki, każdego języka. O sens cierpienia pyta wierzący i niewierzący – zauważył w homilii o. Mirosław Bijat, proboszcz Sanktuarium Jasnogórskiej Matki Kościoła z Wrocławia – Cierpienie pojawia się wraz z pierwszym krzykiem przychodzącego na świat dziecka i idzie z nami przez życie, aż do grobowej deski. Człowiek często stara się uwolnić od tego cierpienia wszelkimi możliwymi sposobami, ale jego wysiłki, jak dobrze o tym wiemy, często są też bezskuteczne. Skoro ono jest tak bardzo nieodłącznym od naszego życia, to musi mieć jakąś wartość. Stając z jednej strony przed tajemnicą cierpienia, jesteśmy niejako bezsilni, ale czy rzeczywiście? Ja też tego problemu nie rozwiążę, ale chciałbym zwrócić uwagę na dwie postawy, jakie można wobec cierpienia zająć”.
„Człowiek często może przyjąć postawę buntu czy przeklinania losu – wyjaśniał kapłan – I może się zdarzyć, że w cierpieniu człowiek przeklina los, Pana Boga, wszystko i wszystkich, ale widzimy, że to wcale nie przynosi mu ulgi, wręcz przeciwnie, to cierpienie jeszcze powiększa. To jest tak, jak ktoś chciałby siebie zerwać z przybicia do krzyża. Takie zerwanie wiąże się z rozrywaniem ran. Druga postawa to postawa zgody na los, przyjęcia tego cierpienia i nadanie mu sensu, ale prawdą jest, że taką rzecz może uczynić tylko ta osoba, która wierzy”.
„Naszemu cierpieniu nadał sens Ten, który nie mając grzechu, przyjął wszystkie grzechy na siebie i za nie pozwolił się przybić do krzyża – mówił dalej ks. Bijat – Bo prawda jest taka, że większość naszego cierpienia jest skutkiem naszych grzechów, naszemu nieposłuszeństwu Bogu. To Chrystus nadaje sens naszej chorobie, starości, niedołężności, krzyżowi, jeśli ofiarujemy go razem z Chrystusem, może przynieść błogosławione owoce. Są i dzisiaj ludzie, którzy cieszą się z tego, że cierpią, bo mogą łącząc te cierpienia z Chrystusem, za kogoś je ofiarować”.
o. Stanisław Tomoń BPJG / es